Archiwum kwiecień 2015


kwi 01 2015 granice możliwoci
Komentarze: 0
Silnik maserati zawył, jak Cole wrzucił pozostały bieg. W odległości dziesięciu metrów
przed zanim Price wprowadzał swoje błękitne lamborghini w dualny skręt na końcu
odcinka, zaś dym spośród rur wydechowych jego wozu świadczył o tym, iż tudzież on, choć przypuszczalnie zbyt
późno, zmienił bieg. Czerwona mina maserati zadrżała, jak Cole dodał gazu na tyle, na ile
tylko pozwalały predyspozycja jazdy; tyłem wozu zarzuciło lekko, iloraz szybkości uspokoił się,
obroty silnika dawny chwilowo dopasowane do poboru mocy, dochodził natychmiast tego lamborghini,
maserati był szybszy na wirażach tudzież nieważne, do cholery, co sobie myśli Price, w tym
samochodzie zwiększono równowagę przy użyciu wystarczająco zmyślne rozlokowanie silnika pośrodku
wozu wewnątrz kierowcą. Co jednak, w wypadku zderzenia z jakąkolwiek przeszkodą, groziło
zmiażdżeniem kierowcy o tablicę rozdzielczą. Jeśli niemniej jednak umie się wykorzystać te czterysta
osiemdziesiąt koni mechanicznych...
Cole zaryzykował stratę ułamka sekundy zaś zerknął w boczne lusterko. Porsche Bella
był teraz na samym łuku podwójnego zakrętu, tudzież ileś z tyłu jechał Pulham w żółtej lancii.
Pulham należał do najwolniejszych kierowców w klubie, tymczasem nie rezygnował.
Wypad na prostą, przeistoczenie biegu na trzeci, jęk silnika, czwórka, kiedy znajdzie się na
dogodnej do ataku pozycji w wirażu na lewo zanim ostatnim okrążeniem, dobije do stu
siedemdziesięciu, maserati furt chodził lepiej przy chłodnej natomiast rześkiej jesiennej pogodzie.
Ostatnie oskrzydlenie ostatniego wyścigu ich prywatnego sezonu. Klub liczył lecz wciąż dziesięciu
członków, ludzi, których dla tych czy innych powodów bawiło ryzykowanie życia w każde
środowe popołudnie, natomiast którzy nie przejmowali się wysokością opłat w ciągu wynajmowanie toru
Davisa Glena oraz gaż wykwalifikowanych mechaników zajmujących się ich wozami. Zawodowi
kierowcy na członków klubu patrzyliby wprawdzie z góry. Samochody stanowiły dość
różnorodną zbieraninę wozów seryjnych natomiast robionych na zamówienie; niektóre spośród nich były
lepiej zadbane od chwili innych, kilku członków klubu na środowe spotkania przyjeżdżało tymi
samymi wozami, którymi się ścigali. Była to prawdziwa zabawa w celu amatorów i dostarczała
wszystkim, spośród wyjątkiem prawdopodobnie żon zaś sympatii, mnóstwa uciechy. Jak dotąd, pies z kulawą nogą się nie zabił.
Cole tylko próbował wejścia w ruczaj rozrzedzonego powietrza w środku wozem
Price’a, kiedy zorientował się, że lamborghini wpadł w tarapaty. Samochodem szarpało, zaś z
prawej rury wydechowej raptownie buchnął kłąb błękitnoszarego dymu. Cole błyskawicznie
poruszył kierownicą oraz maserati śmignął mimo wozu Price’a. Miał w tym momencie poprzednio sobą do wynajęcia tor,
szarą wstęgę spośród ostatnim zakrętem tuż przedtem metą. Dalej były łagodne wzniesienia, ubarwione
czerwienią, żółcią i sepią wiejskiej jesieni. Cole’owi wydawało się, iż w przejrzystym serwis iphone warszawa
powietrzu przypadkiem ujrzeć pojedyncze liście.
Właśnie pokonywał arkada ostatniego wirażu oraz redukował przesunięcie do trójki, podczas gdy – jak
zawsze fuksem – ujrzał tę wizję. Bierdiejew.
Bierdiejew wybiegł ze stacji metra na Sokolnikach, prosto z mostu w późne moskiewskie zalany apple iphone
zimowe popołudnie, jego guzikowaty narząd węchu obecnie poczerwieniał odkąd mrozu, atoli reszta twarzy
Rosjanina była biała podczas gdy rybi brzuch; poruszał się zanadto szybko. Nie puder powodu do
pośpiechu, aż do alarmowego spotkania pozostawało coraz multum czasu. Cole w jednej chwili iphone 4s
pojął, że byt po tej stronie nie gra, wprawdzie Bierdiejew egzemplarzem złożonej poniżej pachą „Prawdy”
sygnalizował, iż komplet jest w porządku. Cole zabezpieczył się podczas gdy zwykle, wiedział
jednak, iż tenże jest czysty, od chwili momentu opuszczenia apartamentu pies z kulawą nogą za nim nie szedł. Sam
też postawionym kołnierzem płaszcza dał sygnał, iż wszystko w porządku. Czekał na apple
przystanku autobusowym, ażeby pójść wewnątrz Bierdiejewem na punkt spotkania.
Jednak Bierdiejew ruszył w jego stronę, nie zmieniając położenia numeru „Prawdy” i
nie sygnalizując niebezpieczeństwa. Może nawalił mu zegarek. Może myślał, że nadmiernie późno
już, żeby osiągnąć się do parku na Sokolnikach a aż do punktu kontaktowego. Ale po co zażądał
alarmowego spotkania? Czyżby chciał się znieść względnie zdradzić? Mogli go zgarnąć, od
prawie roku dostarczał informacje spośród Ministerstwa Nauki zaś Szkolnictwa Wyższego.
Osiemnaście miesięcy przedtem Śnieżynka wskazał go Cole’owi jak potencjalnego
informatora. Śnieżynka był godziwy w wyszukiwaniu słabostek natomiast oznak niezadowolenia u
swoich znajomych. Jego wskazówki pozwoliły im przekabacić kilkunastu ludzi, i niektórzy z
nich, na przykład Bierdiejew, nadzwyczajnie się spisywali.
Bierdiejew był już w odległości trzydziestu metrów, dalej się spieszył, jednakże unikał
wzroku Cole’a. I wówczas Cole zobaczył ich wychodzących z wejścia na stację metra: rośli
mężczyźni, kiedy na ogół ubrani w czarne płaszcze, nie starający się nawet ukryć swej
obecności. Cole poczuł skurcze żołądka. Jezusie, przewerbowali Bierdiejewa i użyli jako
podwójnego agenta. Podejdzie zaś wręczy mi coś, co mu dali, aby mnie wmotać natomiast wsadzą mnie